Monika rozmawia z matką o przeszłości. Podejrzewa, że urodziła dziecko, ale chce mieć pewność. W kryjówce za Żelazną Bramą pojawia się mężczyzna. Agata informuje o tym Monikę i rusza za nim.
Brzozowska zostaje zawieszona. Odreagowuje, imprezując i zażywając narkotyki. Równocześnie prowadzi śledztwo na własną rękę. Agata stara się namówić nowego komendanta, by przywrócił Monikę do służby.
Agata z Wareckim jadą do Radomia, żeby odszukać kolejnego ze świadków. Dołącza do nich Monika. Razem ustalają, że mężczyzna nie żyje. Wcześniej odwiedziła go pewna para. Sąsiadka podaje jej rysopis.
Radczak umiera w szpitalu. Monika również ma niepokojące objawy i zostaje objęta opieką lekarską. Wkrótce wychodzi na jaw, że zmarły został otruty neurotoksyną, której używa rosyjski wywiad.
Lizawieta i Iwan próbują porwać Monikę. Na torebce z narkotykami, którą zabezpieczono w mieszkaniu Marka, policjanci znajdują odcisk kobiecego palca. Warecki dokonuje ważnego odkrycia w archiwach ABW.
W spalonym domu Pytlasińskiego strażacy odkrywają tunel prowadzący poza posesję. Coraz więcej poszlak wskazuje, że w sprawę zaangażowany jest rosyjski wywiad. W posiadłości mieściło się archiwum.
Po zażyciu heroiny Monika budzi się w tajemniczej kotłowni. Warecki pomaga jej przejść odtrucie. Monika otrzymuje od informatora adres, pod którym ukrywa się Pytlasiński. Mężczyzna zostaje zatrzymany.
Monika rozmawia z matką o przeszłości. Podejrzewa, że urodziła dziecko, ale chce mieć pewność. W kryjówce za Żelazną Bramą pojawia się mężczyzna. Agata informuje o tym Monikę i rusza za nim.
Monika zostaje porwana. Stasiak mówi funkcjonariuszom o Rosjaninie, który posiada dysk z informacjami o grupie przestępczej. Brzozowska budzi się przerażona w ciemnej piwnicy. Jest z nią dr Zimecki.
„Układ" to thriller polityczny, który wciągnie widzów w mroczny świat zależności i tajemnic. To fikcja, w której nietrudno znaleźć odniesienia do rzeczywistości. Tytułowy układ, obnaża prawdę o tym, co dzieje się na szczytach władzy i o ludziach, których wpływy sięgają zbyt wysoko, by ktoś odważył się ich ruszyć.